/Kamerun: Kryzys w anglojęzycznej części kraju nasila się

Kamerun: Kryzys w anglojęzycznej części kraju nasila się

Wskutek demonstracji, które odbyły się na początku października w dwóch anglojęzycznych prowincjach Kamerunu, w starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło co najmniej 17 osób. Protestujący oskarżają rząd o dyskryminację i domagają się secesji, a kryzys narastający od listopada 2016 roku jest daleki od zakończenia.

Demonstracje, które odbyły się 1 października – czyli w 56 rocznicę zjednoczenia Kamerunu – stanowiły kontynuację długotrwałych protestów przeciwko marginalizacji anglojęzycznych regionów kraju. W trakcie zdarzeń symbolicznie proklamowano niepodległość Ambazonii, czyli państwa, które według separatystów miałoby obejmować swym zasięgiem oba anglojęzyczne regiony Kamerunu. Ponadto aktywiści domagali się uwolnienia protestujących, którzy zostali uwięzieni podczas serii protestów z zeszłego roku. W wyniku rozruchów w więzieniu w mieście Kumbo, do których doszło w trakcie protestów na początku bieżącego miesiąca, od kul strażników zginęło pięciu osadzonych. W tym samym czasie kolejnych kilkanaście osób zostało zabitych przez siły bezpieczeństwa w wyniku eskalacji zdarzeń. Władze lokalne oraz Amnesty International potwierdzają 17 ofiar śmiertelnych w wydarzeniach mających związek z ostatnimi protestami.

Równocześnie odbyła się kontrdemonstracja w mieście Duala, gdzie na ulice wyszły tysiące zwolenników zachowania jedności Kamerunu. Warto przy tym zaznaczyć, że nie wszyscy mieszkańcy anglojęzycznych regionów kraju popierają separatystów.

Obecne trudności wynikające z podziału w społeczeństwie mają swe korzenie w kolonialnej przeszłości Kamerunu. Zgodnie z ustaleniami Ligii Narodów, po zakończeniu pierwszej wojny światowej Francja i Wielka Brytania przejęły Kamerun jako dawną kolonię Niemiec. Od czasu uzyskania niepodległości i późniejszego zjednoczenia kraju w 1961 roku, w Kamerunie funkcjonują dwa języki oficjalne: francuski i angielski, przez wzgląd na mniejszość anglojęzyczną, przeważnie zamieszkującą były brytyjski Kamerun Południowy, czyli obecnie dwa regiony kraju: Północno-Zachodni i Południowo-Zachodni. Dziś anglojęzyczni mieszkańcy stanowią ok. 20% ludności kraju.

Protesty, które rozpoczęły się w listopadzie 2016 roku, były spowodowane niezadowoleniem anglojęzycznej mniejszości, oskarżającej frankofońską większość o jej marginalizację. Demonstrujący twierdzili, że dyskryminacja przejawia się m.in. w sferze nadawania wysokich stanowisk publicznych oraz w stopniowym wypieraniu systemu prawa zwyczajowego (ang. Common Law) przez system prawny części francuskojęzycznej. Ponadto zwracali oni uwagę na potrzebę ochrony kultury języka angielskiego, ponieważ do pracy w szkole częstokroć nie są delegowani nauczyciele bilingwalni, lecz znający jedynie język francuski. Strajki i demonstracje zostały brutalnie stłumione przez wojsko i policję, a ponad stu aktywistów trafiło do więzień. We wrześniu bieżącego roku nastąpił ciąg dalszy protestów, tym razem jednak demonstrujący wyszli na ulice, domagając się pełnej niepodległości regionu. Wówczas w starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło co najmniej 5 osób.

Tuż przed październikowymi protestami władze zabroniły wszystkich zgromadzeń liczniejszych niż cztery osoby oraz nakazały zamknięcie niektórych miejsc, takich jak sklepy, restauracje i dworce autobusowe w większych miastach regionów Północno-Zachodniego i Południowo-Zachodniego. Ponadto przemieszczanie się między różnymi anglojęzycznymi częściami kraju zostało ograniczone, podobnie jak ruch na granicy z Nigerią, który w weekend poprzedzający manifestacje został wstrzymany. Poza tym dostęp do internetu został ograniczony a działanie aplikacji mediów społecznościowych, takich jak np. Facebook, Tweeter, czy Whatsapp zostało zakłócone na dwa dni przed obchodami rocznicy zjednoczenia kraju.

Reagując na eskalację napięć, prezydent Kamerunu, Paul Biya, zdecydowanie potępił na swoim profilu na Facebooku „wszelkie akty przemocy, niezależnie skąd pochodzą i kim są ich sprawcy”, wzywając do „dialogu”. W celu osiągnięcia pokoju 15 października regiony anglojęzyczne odwiedziła specjalna delegacja na czele z premierem Kamerunu, Philemonem Yangiem, który na miejscu wysłuchał propozycji zażegnania kryzysu, wskazanych przez przedstawicieli miejscowej ludności. Z kolei prof. Ghogomu Paul Mingo z Kancelarii Premiera, w jednym z wywiadów zapowiedział, że rządowa delegacja ma na celu zapowiedzenie protestującym dalszej pracy nad procesem decentralizacji, zgodnie z postanowieniami konstytucji z 1996 roku. Jego zdaniem kierunek ten będzie sprzyjał federalizacji państwa. Delegacja w tej sprawie powinna zakończyć się ewaluacją konsultacji w niedzielę 22 października, niemniej trudno zakładać, iż zostanie wypracowane trwałe porozumienie, zważywszy na fakt, że część protestujących nie chciała spotkać się z wysłannikami rządu, jednocześnie domagając się rozmów z prezydentem. Według nich głowa państwa powinna „poczuć się do odpowiedzialności i zająć się sprawą, zamiast jedynie wysyłać swych przedstawicieli”. Separatyści podkreślają, że są gotów do pertraktacji, jednak pod warunkiem, iż odbędą się one z udziałem prezydenta i dotyczyć będą warunków secesji. W odpowiedzi Paul Biya ponownie zapowiedział reformy w sferach edukacji i sądownictwa, przy czym podkreślił jednak, że nie podejmie żadnych rozmów, które zagrażałyby jedności narodowej.

Biorąc pod uwagę liczne problemy społeczno-gospodarcze ludności Kamerunu, które wzmacniają opozycję rządową i szczególnie dotykają mieszkańców anglojęzycznych części kraju, wydaje się, iż trudno jest przewidywać zakończenie kryzysu w niedalekiej przyszłości.

 

Oskar Chmiel

Na podstawie: allafrica.com, jeuneafrique.com, cameroononline.org, cameroon-tribune.cm, bbc.com, france24.com

Zdjęcie: commons wikimedia.org