/Afryka: spadające ceny surowców i prognozy dla kontynentu na 2015 rok

Afryka: spadające ceny surowców i prognozy dla kontynentu na 2015 rok

Cena ropy notuje najniższe poziomy od 6 lat; w ślad za spadkami na rynkach paliw pikują ceny innych surowców, takich jak miedź czy żelazo. Jeszcze kilka lat temu taka sytuacja automatycznie oznaczała poważne kłopoty dla państw afrykańskich, pośród których wiele jest uzależnionych właśnie od eksportu surowców. Tymczasem według prognoz na 2015 r. Afryka będzie rozwijała się w tempie 5%.  

Hasło „Africa rising” pozostawało przez pewien czas w cieniu wydarzeń w Afryce Zachodniej, gdzie epidemia Eboli pochłaniała coraz więcej ofiar. Pisaliśmy już wcześniej, że koszty ludzkie Eboli w porównaniu do innych chorób na kontynencie, takich jak AIDS/HIV czy malaria, są wręcz mikroskopijne, niemniej jednak epidemia może wyrządzić Afryce duże szkody wizerunkowe i sprawić, że biznes międzynarodowy zacznie się od kontynentu odwracać. Na domiar złego, od kilku miesięcy obserwujemy dramatyczny spadek cen surowców na rynkach światowych, co biorąc pod uwagę monokulturową strukturę produkcji w wielu państwach afrykańskich, również powinno mocno niepokoić.

Tymczasem, jak pisze the Economist, prognozy dla kontynentu na rok 2015 są zaskakująco dobre, a trudna sytuacja na rynkach surowcowych nie przełoży się raczej w sposób trwały na kondycję gospodarczą i stan finansów większości państw afrykańskich. To z kolei oznacza, że hasło „Africa rising” nie jest być może retoryczną wydmuszką, jak zdają się sugerować krytycy, ale procesem o charakterze strukturalnym, pociągającym za sobą zmiany, które zmniejszają zależność regionu od kaprysów międzynarodowych rynków surowcowych. Można wskazać na kilka okoliczności, które tłumaczą taki stan rzeczy.

Po pierwsze, państwa afrykańskie zaczynają coraz częściej prowadzić antycykliczną politykę makroekonomiczną. Co to oznacza? W pewnym uproszczeniu, chodzi o to, że w czasach boomu gospodarczego zachowuje się większą wstrzemięźliwość w wydawaniu publicznych pieniędzy i akumuluje oszczędności, podczas gdy w latach „chudych” wydaje więcej w celu łagodzenia efektów spowolnienia gospodarczego. W przeszłości przytłaczająca większość państw afrykańskich realizowała klasyczną politykę procykliczną, gdzie wzrost cen surowców wywoływał nadmierny optymizm u władz, gorączkę kredytową (nowe pożyczki) i zwiększenie wydatków budżetowych ponad miarę, a przy spadku cen, rząd postawiony pod ścianą ciął wydatki i był zmuszony uciekać się do pomocy z zewnątrz.

Po drugie, państwa afrykańskie poczyniły w ostatnich latach spore postępy w poprawie jakości otoczenia regulacyjnego. Przykładowo, według rankingu Doing Business Rwanda oferuje lepsze warunki instytucjonalne dla biznesu niż Włochy. To powoduje, że mimo sceptycyzmu w wielu kręgach biznesowych, inwestycje bezpośrednie płyną do Afryki nieprzerwanym strumieniem (choć w 2014 r. napływ inwestycji nieco wyhamował) i nic nie wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach trend ten ulegnie odwróceniu. Co ważniejsze, choć w sensie absolutnym większość inwestycji napływa do krajów surowcowych, to w krajach niesurowcowych inwestycje w relacji do PKB wyglądają lepiej.

Po trzecie w końcu, kwitną sektory niesurowcowe, co ma również niewątpliwy związek z omawianym przez nas wielokrotnie zjawiskiem wyłaniania się afrykańskiej klasy średniej. Dobrym przykładem jest tutaj Nigeria, kraj będący zakładnikiem cen ropy, którego dochody eksportowe w 98 procentach pochodzą ze sprzedaży surowca. Tymczasem, od pewnego czasu wzrost gospodarczy w Nigerii nie pochodzi z sektora naftowego, który wręcz przeżywa zastój, ale z innych sektorów gospodarki, takich jak telekomunikacja, budownictwo czy bankowość. Podobnie sprawa ma się z Angolą, której wzrost w 2013 r. pochodził głównie nie z ropy, ale z sektora budowlanego i produkcji przemysłowej.

Nie można rzecz jasna nie dostrzegać niepokojących wydarzeń w krajach, które uważane są za afrykańską forpocztę, np. Ghanie czy Zambii. Oba kraje znalazły się w trudnej sytuacji finansowej i zmuszone są poszukiwać pomocy finansowej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, który delikatnie rzecz ujmując nie cieszy się w Afryce sympatią. Co ciekawe jednak, ani Ghana ani Zambia (w mniejszym stopniu) nie potykają się z powodu spadku cen surowców, ale przede wszystkim ze względu na zbyt duże wydatki budżetowe, które przyczyniły się do powstania nadmiernego deficytu budżetowego. Wprawdzie waluty wielu krajów afrykańskich tracą na wartości w uwagi na spadki cen, nie są to jednak przeceny tak drastyczne jak przy podobnych załamania na rynkach surowcowych w przeszłości. Jak pisze the Economist, niskie ceny surowców nie oznaczają już w Afryce „pocałunku śmierci”.

Dominik Kopiński

Na podstawie: economist.com, bloomberg.com, ft.com

Zdjęcie: Fragment okładki the Economist