/Egipt-Etiopia: Konflikt wokół budowy Tamy Wielkiego Odrodzenia

Egipt-Etiopia: Konflikt wokół budowy Tamy Wielkiego Odrodzenia

Budowa Tamy Wielkiego Odrodzenia (eng. The Grand Ethiopian Renaissance Dam (GERD)) z każdym dniem zbliża się ku końcowi. Tak samo z każdym dniem zwiększa się napięcie na linii Kair-Addis Abeba. Tama, która dla Etiopii ma być panaceum na problemy hydrologiczno-energetyczne, dla Egiptu może oznaczać tragedię.

Pomysł przegrodzenia biegu Błękitnego Nilu zaporą narodził się jeszcze za czasów panowania cesarza Hajle Selasjego. Jednak dla kraju, który cierpiał z powodu regularnych susz, biedy, a w późniejszych latach wojny domowej i komunistycznej dyktatury inwestycja na taką skalę była niemożliwa.

Obecnie blisko stumilionowa Etiopia z gospodarką o dwucyfrowym tempie rozwoju prezentowana jest jako jedno z najdynamiczniej rozwijających się państw kontynentu afrykańskiego. Politycznie i gospodarczo bardziej zbliżona do Chin niż do zachodu. Rząd w Addis Abebie czerpie ze współpracy z Pekinem miliardy dolarów w formie pożyczek i pomocy gospodarczej. Rozwój jaki nastąpił w tym wschodnioafrykańskim państwie w ostatnich latach wzbudził również aspiracje odgrywania większej roli w regionie.

Jednak w przypadku budowy Tamy Wielkiego Odrodzenia Etiopczycy chcą być samowystarczalni i zrealizować projekt o wartości 5 miliardów USD samodzielnie. Tama ma być symbolem nowej ery odrodzenia kraju jednoczącym wszystkich Etiopczyków. Organizowane są loterie i zbiórki publiczne, a urzędnicy zrzekają się jednej miesięcznej pensji w roku na jej budowę. Temat GERD nie schodzi z czołówek etiopskich gazet już od kilku lat.

Rząd także stara się robić wszystko aby ukończyć budowę jak najszybciej i trudno mu się dziwić. Etiopia potrzebuje zapory i elektrowni jak nigdy dotąd. Tylko około jedna czwarta obywateli ma dostęp do elektryczności. Dostępna moc zainstalowana w tym kraju wynosi mniej niż 3200 MW, a roczne zużycie energii elektrycznej na osobę jest jednym z niższych na świecie oraz znacznie poniżej średniej nawet jeśli chodzi o państwa Afryki Subsaharyjskiej. Bez elektryczności ogromna większość Etiopczyków polega na spalaniu drewna, łajna i innych form biomasy, co wiąże się z wylesieniami i erozją gleb. Biorąc pod uwagę naturalne zasoby kraju, nie ma potrzeby na tego typu zubożenia. Według ekspertów energetycznych, Etiopia ma drugi najwyższy potencjał energii wodnej w Afryce, o szacowanej mocy około 45 000 MW. Tama Wielkiego Odrodzenia, a także zapora Gilgel Gibe III o mocy 1870 MW, ukończona w 2015 roku, niemal czterokrotnie zwiększają produkcję energii elektrycznej Etiopii. Rząd w Addis Abebie już planuje, że nadmiar wyprodukowanej energii będzie eksportowany do innych państw afrykańskich, a nawet do Europy. Planowo nadmiar energii ma pomóc Etiopii zarobić około 1 miliarda dolarów rocznie, co uczyni z niej największego eksportera energii elektrycznej w Afryce. Do innych oczekiwanych korzyści zapory należą stały dopływ wody w porze suchej i mniej powodzi w porze deszczowej. Możliwość regulacji dopływów może być szczególnie pomocna, ponieważ zmiany klimatu powodują, że opady w Afryce Wschodniej są coraz bardziej nieprzewidywalne.

Na drodze do spełniania etiopskiego snu o Tamie Wielkiego Odrodzenia może stanąć Egipt. Rzeka jest dla Egipcjan źródłem życia zapewniającym nie tylko słodką wodę, ale również cienki pas żyznych gleb gwarantujący jedzenie dla prawie stumilionowej populacji. W związku z tym, odkąd pojawiły się techniczne możliwości przegrodzenia Nilu w jego górnym biegu, egipscy przywódcy począwszy od Gamala Nasera grozili wypowiedzeniem wojny państwu, które spróbuje tego dokonać. Jednak obecny przywódca Egiptu Marszałek Abdel al-Fattah as-Sissi rządzący od 2013 roku jest bardziej powściągliwy w swoich deklaracjach dotyczących tamy, nie znaczy to jednak, że Kair postanowił zrobić krok w tył. Obrał raczej strategie opierającą się na dyplomacji, a nie na sile. Zwłaszcza po podpisaniu wraz z Etiopią i Sudanem „Declaration of Principals”, o zasadach podziału wód na Nilu.

W trakcie spotkań bilateralnych z przedstawicielami rządu etiopskiego Marszałek powtarzał, że Egipcjanie nie mogą liczyć na deszcze, a budowa tamy jest dla nich sprawą życia i śmierci. Tym bardziej, że specjaliści od demografii i klimatu, zaznaczają – w 2025 roku liczba mieszkańców Egiptu przekroczy 130 milionów. Dla tych ludzi może zabraknąć wody, niezależnie od tego czy ktoś przegrodzi Nil czy nie.

Jednak pomimo zastrzeżeń Egiptu budowa tamy zbliża się ku końcowi. Po jej ukończeniu konieczne będzie zapełnienie znajdującego się przy niej rezerwuaru i tu pojawia się prawdziwa kość niezgody. Etiopia chciałby ukończyć napełnianie jak najszybciej aby móc uruchomić znajdującą się na tamie elektrownię i produkować niezbędną dla gospodarki energię. Operacja ta planowana jest na trzy lata. Oczywiście aby szybko napełnić zbiornik potrzebna jest większa ilość wody, co skutkowałoby jej brakami po drugiej stronie zapory, czyli w Egipcie i Sudanie. Do jego napełnienia konieczne jest mniej więcej tyle wody ile Egipcjanie zużywają w ciągu roku. Co za tym idzie, szybkie napełnienie sztucznego jeziora oznaczyłoby dla Egiptu ciężkie czasy, dlatego też ten chce aby proces napełniania przebiegał jak najwolniej i proponuje rozciągnięcie go do dwunastu lat.

Kolejne rozmowy bilateralne nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a obie strony są dalekie od osiągnięcia konsensusu. W przypadku obu państw zapora i rzeka urosły do rangi kulturowego symbolu i w obu przypadkach jakichkolwiek ustępstwa mogłyby skutkować niepokojami społecznymi.

Oprócz wymiaru gospodarczo-hydrologicznego konflikt o zaporę na Błękitnym Nilu przybiera wymiar geopolityczny. Egipt od zawsze, powołując się na historyczne przywileje sięgające czasów faraonów, rościł sobie prawo weta wobec wszystkich działań podejmowanych wobec rzeki. Jednak po raz pierwszy w historii może on utracić hegemonie nad wodami Nilu i to na rzecz państwa z jego górnego biegu.

Władze w Addis Abebie doskonale wyczuły moment a rozpoczęcie budowy zapory. W 2011 roku kiedy Arabska Wiosna dotarła do Egiptu, a tłum zgromadzony na placu Tahrir obalał wieloletniego prezydenta Husni Mubaraka. Rządzący w Kairze nie mieli możliwości zajmowania się sprawami Nilu. Kiedy sytuacja wewnętrzna w miarę się ustabilizowała, Etiopczycy byli już w połowie budowy zapory i nie zamierzali zwolnić.

Dodatkowo, Etiopii udało się uzyskać wsparcie większości państw regionu. W głównej mierze wśród krajów znajdujących się w basenie Nilu, które dotychczas były ignorowane i nie brane pod uwagę przez Egipt w trackie wszelkich targów o wody Nilu.

Ponadto etiopskiej dyplomacji powoli udaje się pozyskać dla swojej sprawy trzecie państwo przez które przepływa Nil – Sudan. Dotychczas władze w Chartumie kluczyły pomiędzy Addis Abebą a Kairem, częściej jednak skłaniając się w stronę tych drugich. Jednak duże ochłodzenie, które nastąpiło ostatnio w relacjach między Sudanem a Egiptem może skutkować dyplomatycznym sukcesem Etiopii. Co więcej w Chartumie budowa tamy wydaje się być odbierana z entuzjazmem. Sudańczycy borykają się w ostaniach latach z problemami gospodarczymi, więc dodatkowo źródło energii zbudowane 20 kilometrów za ich granicą będzie zdecydowanie korzystne.

Kair jednak nie pozostaje dłużny. W styczniu Sudan zdecydował się zamknąć granicę z Erytreą i ogłosił stan wyjątkowy w przygranicznych rejonach. Władze w Chartumie donoszą o przerzucaniu egipskich wojsk do rejonu Asmara oraz mobilizacji wojsk Erytrejskich. Pojawiły się pogłoski o chęci sprowokowania wojny z Sudanem i Etiopią, bądź próbach wysadzenia zapory przez erytrejskich dywersantów. Obecnie trwają rozmowy między Sudanem i Etiopią po jednej stronie a Egiptem i Erytreą po drugiej.

Sytuacje w regionie Rogu Afryki pozostaje napięta. Trudno jest zdecydowanie wskazać jak konflikt o Tamę Wielkiego Odrodzenia może się zakończyć. Powinny być brane wszystkie możliwe rozwiązania, począwszy od pokojowych, dyplomatycznych skończywszy na konflikcie zbrojnym.

Mikołaj Dąbrowski

na podstawie: bbc.com, telegraph.co.uk, spectrum.ieee.org, tygodnikpowszechny.pl
zdjęcie: wikimedia.org

Mikołaj Dąbrowski jest specjalistą od Chin w Afryce. Wykonuje także analizy z zakresu stosunków międzynarodowych, gospodarczych i politycznych państw Afryki Subsaharyjskiej. Z PCSA związany od 2017 roku.