Według statystyk Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), liczba uciekinierów z Demokratycznej Republiki Konga stale wzrasta. Kongijczycy, uciekający przed walkami plemiennymi w północno-wschodniej części kraju będącej jednocześnie ogniskiem epidemii wirusa Eboli, poszukują schronienia w sąsiadującej Ugandzie. Światowa Organizacja Zdrowia, która podaje informacje o kolejnych śmiertelnych zakażeniach wirusem Eboli na terenie Ugandy, uznała wybuch epidemii w Demokratycznej Republice Konga za zagrożenie dla zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym, na które najbardziej narażone są kraje sąsiadujące z DRK, włączając w to Ugandę.
Obecnie średnio 300 Kongijczyków dziennie przekracza granice Ugandy, która nie jest przygotowana na przyjęcie tak dużej liczby uciekinierów. UNHCR i innym organizacjom pracującym nad zapewnieniem Kongijczykom schronienia w Ugandzie udało się zgromadzić jedynie 17% funduszy potrzebnych do pokrycia związanych z tym wydatków. Uganda, prowadząca otwartą politykę wobec uchodźców, narażona jest na rozprzestrzenienie się zakażeń wywołanych wirusem Eboli oraz pogrążenie się w kryzysie uchodźczym, który należy niezwłocznie zaadresować.
Od 2016 roku liczba uchodźców przebywających w Ugandzie wzrosła do ponad 1 miliona. Pomimo tego, że siły rebeliantów utrudniają Kongijczykom przekroczenie granicy, a wielu z nich nie stać na opłatę za przewóz statkiem przez Jezioro Alberta znajdujące się na granicy DRK i Ugandy (jest to koszt w wysokości około 6 dolarów), to wciąż nie widać końca przypływu kolejnych mas Kongijczyków. Grupy Kongijczyków codziennie gromadzą się przy kongijskim brzegu Jeziora Alberta oczekując na swoją kolej wkroczenia na drogę do ugandyjskiego „raju”. Kongijczycy przekraczający granicę Ugandy poddawani są badaniom przesiewowym w centrum tranzytowym, a następnie w punktach przyjęć uchodźców przechodzą oficjalny proces rejestracji. Alarmujące jest również to, że wielu z nich usiłuje przedostać się do Ugandy nielegalnie, przez co nie są zarejestrowani jako uchodźcy i tym samym, nie są poddawani badaniom wykrywającym zakażenie wirusem Eboli. To bez wątpienia niesie ogromne ryzyko nie tylko dla Ugandyjczyków, ale również samych Kongijczyków, którzy bez rejestracji nie otrzymają odpowiednich racji żywnościowych i innych niezbędnych artykułów.
Pomimo tego, że Uganda jest obecnie bardzo przeciążona wzrastającą liczbą napływających uchodźców z sąsiadującej Demokratycznej Republiki Konga, rząd Ugandy zapewnia iż otwarta polityka Ugandy wobec uchodźców nie zostanie zarzucona, a granice nie zostaną zamknięte. Jednocześnie nie ukrywa tego, że przeludnione szkoły, szpitale oraz obozy dla uchodźców wymagają wzmocnionej koordynacji wysiłków międzynarodowych na rzecz ich ochrony. Wielu z uchodźców przybywa niosąc na barkach większość swojego dorobku i wierząc w to, że w najbliższym czasie nie wrócą do swojego kraju. Większość z nich, po tym jak podczas walk plemiennych ich domy zostały spalone, właściwie nie ma do czego wracać.
Obserwując poziom przeciążenia z jakim zmaga się obecnie Uganda, należy stwierdzić to, że Afryka potrzebuje więcej rozwiązań opartych na podejściu zakładającym podział obciążeń, powiązanych z przypływem uchodźców z krajów zdominowanych przez konflikty. Bardziej równomierne rozłożenie obciążeń wynikających z nagłego wzrostu uchodźców nie tylko ułatwi udzielenie im odpowiedniej ochrony i pomocy, ale również zapewni adekwatny stopień kontroli jakiej uciekinierzy z krajów ogarniętych wojnami powinni być poddawani.
Uchodźców należy otoczyć właściwą opieką, zapewnić im schronienie, żywność, pomoc medyczną, a także (zwłaszcza mając na uwadze to, że większość Kongijczyków przybywających do Ugandy to osoby nieletnie) dostęp do edukacji. Ponadto, w obliczu założeń ugandyjskiej polityki wobec uchodźców, każda z przyjętych na teren Ugandy osób, powinna otrzymać ziemię pod uprawę oraz prawo do wykonywania pracy zarobkowej. Uganda nie jest w stanie zapewnić tego wszystkim obecnie napływającym Kongijczykom. Jeżeli nie dostaną tego, co pozwoli im godnie żyć poza granicami swojego kraju, odnajdą się w „stanie zawieszenia”, w wyniku czego będą uciekać się do popełniania przestępstw i utracą poszukiwane poczucie bezpieczeństwa. Uganda wydaje się tracić kontrolę nad drastycznie rosnącym na sile napływem Kongijczyków, w wyniku czego kraj stanął na skraju kryzysu humanitarnego. Jaki los czeka Kongijczyków obecnie przedostających do Ugandy? Być może rozczarowanie młodych ludzi szukających ostatniej deski ratunku zachęci ich do wstąpienia do grup terrorystycznych, takich jak chociażby Rwanda National Congress (RNC)? Biorąc pod uwagę to, że prezydent Museveni słynie nie tylko z otwartej polityki wobec tych poszukujących schronienia w Ugandzie, ale również z wykorzystywania uchodźców do swojego geopolitycznego celu jakim jest pogłębienie destabilizacji panującej w sąsiadujących państwach, należy uznać to za całkiem prawdopodobny scenariusz. Nie zapominajmy o tym, że nie bez powodu Museveni coraz częściej określany jest jako „bezwzględny wyzyskiwacz uchodźców”.
Aleksadnra Listkiewicz
na podstawie: africafocusnews.com, allafrica.com, africannews.com, aljazeera.com, standardmedia.co.ke, ugandanz.com; zdjęcie: UNCHR