W wieku 79 lat w Hiszpanii „na wygnaniu na które sam się skazał” zmarł José Eduardo dos Santos, były prezydent Angoli – jeden z najdłużej pozostających (obok Roberta Mugabe w Zimbabwe i Teodoro Obiang Nguema Mbasogo w Gwinei Równikowej) u władzy liderów państw afrykańskich.
José Eduardo dos Santos rządził Angolą 38 lat od 1979 do 2017 roku. Jest postacią, która pozostawiła po sobie niejednoznaczne dziedzictwo ze względu na stworzenie w Angoli systemu patronażu, który pozwolił skupionej wokół niego elicie na kradzież środków państwowych. Niemniej jednak, jestem przekonany, że będzie on wspominany raczej jako człowiek, który zakończył wojnę domową w Angoli, wspierał wyzwolenie Namibii i Afrykański Kongres Narodowy w RPA oraz angażował się w liczne inicjatywy pokojowe na kontynencie afrykańskim.
Należy również podkreślić, że José Eduardo dos Santos zaskoczył wszystkich oddając władzę w 2017 roku w ręce ówczesnego ministra obrony, a obecnego prezydenta – João Lourenço (dos Santos przez rok stał jeszcze na czele rządzącej w Angoli MPLA). W zasadzie nie musiał tego robić i dożywotnio rządzić Angolą.
W związku z zaplanowanymi na sierpień 2022 wyborami, żałoba narodowa będzie ograniczała możliwości prowadzenia agitacji politycznej przez opozycję. Fakt zakończenia przez dos Santosa wojny domowej i zaprowadzenia stabilizacji w Angoli, sprawi że będzie on najprawdopodobniej obok Agostinho Neto zaliczony do panteonu bohaterów narodowych.
Andrzej Polus
zdjęcie: pcsa.org.pl