/Odszedł prof. Ian Taylor

Odszedł prof. Ian Taylor

Pisząc tą informację mam wrażenie, że jestem w alternatywnej rzeczywistości; gdzieś między jawą a snem, zaraz się obudzę i wrócę do moich codziennych zajęć. Niestety, próby wyrzucenia myśli z głowy nie przynoszą żadnych rezultatów, postaram się (również w celu autoterapeutycznym) przelać na papier emocje, które mną targają. Mógłbym napisać krótki nekrolog – „zmarł prof. Ian Taylor, badacz uznany za najbardziej wpływowego afrykanistę naszych czasów” (w stwierdzeniu tym nie byłoby przesady, w istocie, został uznany za najczęściej cytowanego afrykanistę). Mam jednak wrażenie, że napisać tak, to jakby nic nie napisać. To prawda, że lista jego publikacji i osiągnieć naukowych jest długa. Zawsze dostrzegał tendencje, które stawiane były potem w centrum rozważań afrykanistów na długo przed innymi. Ian pracował nad zaangażowaniem Chin w Afryce, kiedy nikt poważnie nie rozważał tego tematu. Mówił o Belt and Road Initiative na długo przed innymi. Był redaktorem naczelnym wydawanego przez Cambridge University, czołowego czasopisma afrykanistycznego – Journal of Modern African Studies; lista projektów, w które był zaangażowany jest tak długa, że czytelnik nie dotrwa do końca tego postu, jeśli zacznę ją teraz cytować… Dla mnie najważniejsze jest, że miałem szansę z nim współpracować i jak bardzo ukształtował mój pogląd na prowadzenie pracy akademickiej i na Afrykę Subsaharyjską.

Ian w niebywały sposób łączył myśl Antonio Gramsci’ego z neopatrymonializmem. Widział czynniki strukturalne, które sytuowały Afrykę Subsaharyjską w określonym miejscu w międzynarodowym podziale pracy; wiedział dobrze, że dyskurs na temat Afryki nie jest kształtowany przez Afrykańczyków, a jedocześnie dostrzegał patologie funkcjonujące w wielu państwach regionu. Wskazanie możliwości łączenia tych dwóch perspektyw i zadane przez niego w moim kierunku po długiej dyskusji nt. sytuacji bieżącej w Zambii pytanie – „czy Cię przekonałem?” zostaną ze mną na zawsze.

Zwracałem się do niego o pomoc wiele razy. Nigdy mi jej nie odmówił. To dziwne, miał dużo zajęć, a na prośby o przeczytanie i krytyczne komentarze moich artykułów zawsze odpowiadał – „I will be happy to help” i nie chciał nic w zamian. To dziwne, że chciało mu się czytać „wypociny” człowieka z Polski, ba sugerować poprawki i zasypywać literaturą… Zawsze będę pamiętał, kiedy wysłałem mu tekst drogą elektroniczną, a po miesiącu przyszedł do mnie tradycyjny list z jego poprawkami naniesionymi ręcznie na tekście.

 Kiedy napisaliśmy pierwszy wspólny tekst, a wydawca umieścił jego imię i nazwisko przed moim, w suchym mailu do Routlege napisał, że „P” jest w alfabecie przed „T” i prosi o zmianę kolejności autorów. Mam wrażenie, że zawsze podczas konferencji lepiej się czuł w otoczeniu ludzi z Węgier, Gruzji, Izraela, czy Polski niż wśród „gwiazd afrykanistyki”, w zasadzie uciekał przed towarzystwem innych „wielkich”, których poglądy znał i szukał czegoś nowego wśród osób, które mogły mu powiedzieć coś czego jeszcze nie wie.

Badania trenowe z Ianem dały mi bardzo dużo. Wiele z jego technicznych uwag – „zawsze wymawiaj imię i nazwisko respondenta poprawnie”, ćwicz, dowiaduj się jak akcentować – będzie to oznaczało, że poważnie podchodzisz do swojej pracy. A powinieneś podchodzić poważnie i starać się być jak najlepszym w tym co robisz. „Nigdy nie zabieraj do Afryki najgorszych ubrań” – weź najlepsze ubrania jakie masz w szafie, nie tylko otworzą Ci wiele drzwi, ale pokażesz podczas wywiadów, że traktujesz je poważnie. Takich rad dostałem wiele, ale dużo bardziej fascynujące było to, jak zawsze potrafił w danej wypowiedzi znaleźć aspekt, który mi unikał i prosić respondenta o pogłębioną wypowiedź na dany temat.

Książki, książki, książki. Zawsze kupował ich dziesiątki, zawsze miał kilka przy sobie, nigdy nie widziałem żeby „nic nie robił”, za to zawsze czytał. Mam przed oczami obraz, kiedy pojechaliśmy pod Lusakę do posiadłości kobiety, która prowadziła antykwariat i miał mieć duży zbiór książek na sprzedaż. Weszliśmy na jej ranczo nie niepokojeni, wyglądało na to, że nikogo tam nie ma. Za domem stały trzy zamknięte kontenery, w których podejrzewaliśmy, że są książki. Ian szarpał się z ich drzwiami, widziałem determinację w jego oczach – „tam są materiały których potrzebujemy!”; optowałem za tym, że może poczekamy, podzwonimy… on chciał wejść tam od razu. W końcu pojawiła się właścicielka i udostępniła nam swoje zasoby – Ian kupił 10 książek, ja dwie i ten parytet chyba mówi wszystko… Zdjęcie z jednego z kontenerów jest powyżej. Ja tak właśnie będę pamiętał Iana z nosem w książce i uśmiechem na twarzy.

Zmarł nie tylko wspaniały uczony, ale wielki przyjaciel Polski, Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego i Polskiego Centrum Studiów Afrykanistycznych. Szkot, człowiek o ogromnym poczuciu humoru i dystansie do samego siebie i świata. Bardzo mi go brakuje.

Andrzej Polus

Andrzej Polus jest profesorem w Instytucie Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się w teoriach stosunków międzynarodowych, oraz ekonomi politycznej państw Afryki Subsaharyjskiej.