/Chińskie inwestycje a industrializacja Afryki

Chińskie inwestycje a industrializacja Afryki

Wielomiliardowe chińskie inwestycje w Afryce wywołały debatę na temat ich wpływu na industrializację kontynentu. Podczas gdy niektórzy komentatorzy twierdzą, że chińscy przemysłowcy są gotowi zamienić Afrykę w następną fabrykę świata, dowody empiryczne w tym zakresie są niezwykle skromne.

Temat chińskich inwestycji w Afryce przykuł uwagę opinii publicznej, co nie może dziwić biorąc pod uwagę ich skalę i dynamikę. W ostatnich dwóch dekadach chińskie bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ) napływały na kontynent w tempie wykładniczym, budząc nadzieje, że Chiny staną się kołem zamachowym rozwoju państw afrykańskich. Niektórzy autorzy zaczęli nawet lansować tezę, że Afryka może z łatwością przekształcić się w „kolejną fabrykę świata”.

Okazuje się jednak, że chińskie BIZ łatwiej jest przyciągnąć niż czerpać z nich korzyści – o czym kraje afrykańskie same powoli się przekonują. Inwestycje chińskie z pewnością generują wiele miejsc pracy, dostarczają potrzebnego na kontynencie kapitału, wpływów podatkowych, działają równoważąco na bilans płatniczy itp., powstaje jednak pytanie, czy potrafią doprowadzić do transformacji strukturalnej afrykańskich gospodarek?

BIZ to nie wyłącznie transfer kapitału, ale transfer „pakietu”, na który składają się oprócz kapitału, technologie, nowe metody zarządzania czy techniki organizacji produkcji. Niektóre technologie stosowane przez zagranicznych inwestorów mogą „przeciekać” do lokalnej gospodarki i przynosić korzyści rodzimym firmom, zwiększając ich produktywność. Mechanizm ten, znany jako efekty spillover BIZ, stał się czymś w rodzaju świętego graala wśród decydentów politycznych w wielu krajach rozwijających się.

Aby mogło dojść do dyfuzji technologii, najpierw muszą powstać „powiązania” (ang. linkages) pomiędzy firmami. Termin „powiązania” przypisuje się Albertowi Hirschmanowi, jednemu z ojców chrzestnych ekonomii rozwoju. W przypadku relacji sino-afrykańskich powiązanie opisuje interakcję pomiędzy chińskim inwestorem a lokalnym dostawcą materiałów, takich jak piasek, glina czy drewno. Kluczowe pytanie brzmi, czy w tej relacji osadzony jest jakikolwiek transfer wiedzy, który umożliwia rodzimym firmom – i całej lokalnej gospodarce – osiągnięcie strukturalnej transformacji, uniezależniającej państwa afrykańskie od świata zewnętrznego, w tym od Chin.

Literatura na temat powiązań i efektów spillover w stosunkach chińsko-afrykańskich jest skąpa. Efekty te są niezwykle trudne do badania w kontekście afrykańskim, głównie ze względu na brak odpowiednich danych, ale także dlatego, że badanie takie wymaga uzyskania dostępu zarówno do chińskich, jak i lokalnych firm, po to by dogłębnie zrozumieć istotę interakcji, motywy itp. oraz to, co interakcje te oferują afrykańskim firmom pod względem produktywności.

Przełom w Zambii?

W naszych niedawno opublikowanych badaniach postanowiliśmy przeanalizować przypadek Zambii, która zajmuje czołowe miejsce w chińskiej ekspansji na kontynencie afrykańskim. Chiny są największym inwestorem zagranicznym w Zambii. W 2020 r. napływ chińskich BIZ wyniósł 3,055 mld USD, a liczba chińskich firm w Zambii szacowana jest na blisko 900 (poza Nigerią jest to największa liczba podmiotów chińskich w państwie afrykańskim). Przyjaźń chińsko-zambijska „na każdą pogodę” (all-weather friendship), której korzenie sięgają walki o niepodległość, zaowocowała powstaniem prężnej chińskiej diaspory, której przywiązanie do Zambii bywa zaskakująco silne. Wszystko to sprawia, że Zambia staje się odpowiednim obiektem badań na temat wpływu chińskich inwestycji na industrializację za pośrednictwem efektów spillover. 

W Zambii przebadaliśmy 25 chińskich firm i zidentyfikowaliśmy zaledwie 16 lokalnych dostawców, którzy mają stosunkowo słabe lub przypadkowe powiązania z chińskimi inwestorami. Przeciętnie tylko 27,3% zamówień w ujęciu wartościowym pochodzi od firm zambijskich i, co ważniejsze, dotyczą one głównie podstawowych produktów (np. drewna, kamienia, gliny), które można scharakteryzować jako „niskotechnologiczne”. Większość materiałów jest albo importowana bezpośrednio z Chin, albo kupowana w Zambii, ale od filii firm zagranicznych (np. południowoafrykańskich lub amerykańskich). Bardziej złożone produkty, w tym maszyny i urządzenia, są prawie bez wyjątku importowane z Chin.

Wnioski te mogą wydawać się nieszczególnie zaskakujące, ale warto zastanowić się, dlaczego powiązania przemysłowe pomiędzy firmami zdarzają się tak rzadko, nie wspominając o efektach spillover. Decydującą rolę w wyjaśnieniu tego zjawiska odgrywają cechy inwestorów zagranicznych. Pewne z nich mogą utrudniać, inne sprzyjać tworzeniu powiązań i występowaniu efektów spillover. Jakie są zatem pożądane cechy inwestorów zagranicznych z punktu widzenia kraju goszczącego? Literatura dostarcza tutaj pewnych wskazówek. Po pierwsze, kluczowa jest strategia wejścia – inwestycje typu greenfield generują mniej korzyści w zakresie transferu technologii niż np. przejęcia/fuzje czy stworzenie spółki mieszanej z lokalnym pomiotem. Po drugie, ważna jest długość pobytu na miejscu – inwestor, który przebywa dłużej w kraju goszczących będzie wykazywał większą skłonność do zaopatrywania się u lokalnych dostawców. Po trzecie, liczba powiązań i ich głębokość, a także występowanie efektów spillover, będą zależały od intensywności technologicznej wyrobów (zakup drewna oferuje mniejsze korzyści niż np. zakup fotela samochodowego). W końcu, ważne okazuje się pochodzenie inwestora i pewne cechy narodowe, jakie ten posiada.

Nasze badania pokazują, że większość chińskich firm działających w Zambii nie ma cech pożądanych z punktu widzenia tworzenia powiązań przemysłowych i występowania efektów spillover. Wobec tego trudno się spodziewać, że chińskie BIZ przekształcą Zambię w coś, czym obecnie nie jest. Okazuje się, że inwestycje chińskie w zasadzie bez wyjątku napływają do Zambii w formie projektów greenfield, polegających na budowie fabryki od podstaw. Wyroby, które wytwarzają, charakteryzują się niską lub średnią intensywnością technologiczną, co znacznie ogranicza efekty uczenia się i potencjał do transferu technologii. Okazuje się ponadto, że ani odległość od Chin, ani czas spędzony w Zambii nie mają szczególnego wpływu na strategie zaopatrzeniowe.

Niestety, z tego względu chińskie inwestycje przynoszą niewielkie korzyści pod względem tworzenia powiązań i efektów spillover, a te powiązania, które istnieją, dotyczą produktów relatywnie mało zaawansowanych technologicznie, w przypadku których modernizacja przemysłu czy industrializacja będzie niezwykle trudna. Zamiast obwiniać chińskich inwestorów, musimy jednak zwrócić uwagę na kwestię jakości zambijskich instytucji i zastanowić się, dlaczego w Zambii przez te wszystkie lata nie udało się stworzyć podwalin do rozwoju rodzimego przemysłu.

Historia Zambii pokazuje, że rodzimy przemysł zawsze działał w cieniu kapitału zagranicznego i odgrywał jedynie marginalną rolę w relacjach zaopatrzeniowych. Mimo to kolejne rządy Zambii niewiele robiły, aby tą sytuację odwrócić. Po pierwsze, rządzący nie byli w stanie zapewnić stabilnego środowiska makroekonomicznego. Wysokie stopy procentowe i związane z nimi trudności w dostępie do kapitału, wpływają na rozwój lokalnych firm i czynią je słabo przygotowanymi do występowania w roli dostawców. Po drugie, Zambia nie dysponuje rozwiązaniami instytucjonalnymi o charakterze systemowym, takimi jak kredyty preferencyjne lub dotacje, które stymulowałyby rozwój sektora prywatnego. W końcu, w Zambii nie udało się wprowadzić local content policy, czyli prawa, które narzuca na firmy zagraniczne obowiązek współpracy z rodzimymi podmiotami w zakresie zaopatrzenia.

Konkludując, szansa na to by chińskie inwestycje przyspieszyły transformację strukturalną zambijskiej gospodarki są niewielkie. Będzie tak dopóki zambijskie władze nie rozpoczną poważnej dyskusji na temat polityki przemysłowej, a tylko polityka przemysłowa jest odpowiedzią na opisane problemy. Jeśli chodzi o chińską obecność, były minister spraw zagranicznych Vernon Mwaanga wskazuje na swego rodzaju paradoks: „stosunki z Chinami to przyjaźń na każdą pogodę”, jednocześnie jednak konstatując, że „Zambia bardzo niewiele uczy się od Chin”. Prawdziwym pytaniem jest zatem, czy i w jaki sposób Chiny mogą przyczynić się do transformacji strukturalnej Zambii i szerzej Afryki, czy być może napływ chińskich BIZ to tylko przejaw dywersyfikacji zależności Afryki od światowego kapitalizmu, którego Chiny są pełnoprawną częścią.

Badania, na które powołuje się powyższy artykuł zostały sfinansowane przez Narodowe Centrum Nauki w ramach grantu nr UMO-2017/26/M/HS4/00150

Dominik Kopiński

zdjęcie: Dominik Kopiński

Dominik Kopiński jest ekonomistą zajmującym się ekonomią rozwojową, makroekonomią oraz rynkiem surowców w Afryce. Z PCSA związany jest od 2010 roku.