/Botswana: Afrykański prymus w tarapatach

Botswana: Afrykański prymus w tarapatach

Botswana ma reputację afrykańskiego prymusa ze względy na jej stabilność polityczną i mądre zarządzanie surowcami naturalnymi. Opinia ta jest często powtarzana przez zagraniczne rządy, międzynarodowe instytucje finansowe, czy pracowników akademickich. Jednak po 52-óch latach niepodległości wiele kwestii pozostaje nierozwiązanych i pojawiają się liczne wątpliwości w stosunku do stanu demokracji w Botswanie.

Zacznijmy jednak od początku – po zdobyciu niepodległości w 1966 roku Botswana była jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Niemal wszystkie prace i artykuły naukowe traktujące o jej rozwoju powtarzają, że w dniu uzyskania niepodległości posiadała zaledwie 7 km dróg utwardzonych, trzy szkoły, 22 absolwentów szkół wyższych i fragment linii kolejowej z małym dworcem w Gaborone.

Obecnie Botswana może się pochwalić jednym z najwyższych PKB per capita w Afryce. Dodatkowo Fundacja Mo Ibrahima w rocznym raporcie dotyczącym stanu governance w Afryce regularnie umieszcza ją w pierwszej piątce. Swój sukces Botswana zawdzięcza przede wszystkim górnictwu diamentów, których jest jednym z głównych producentów na świecie. Bogactwa naturalne zwykły rujnować państwa Subsaharyjskie, jednak przywódcom z Gaborone udało się przezwyciężyć klątwę surowcową prowadząc rozważną politykę gospodarczą – między innymi dobijając korzystnej umowy z południowoafrykańskim koncernem De Beers, z którym od 1975 dzielą się zyskami z wydobycia diamentów po połowie. Nie bez znaczenia dla rozwoju pozostała również stabilność rządów oraz przeprowadzane regularnie wielopartyjne i uczciwe wybory.

Demokratyczna Partia Botswany (BDB) – rządząca nieprzerwanie od 1966 roku, znalazła sposób na długie i spokojne sprawowanie władzy. Wybierany przez parlamentarną większość prezydent ustępuje na rok, a nawet na półtora roku przed upływem przysługującej mu drugiej pięcioletniej kadencji i przekazuje władzę swojemu zastępcy. W ten sposób do nowych wyborów staje urzędujący szef państwa, do którego rządów obywatele zdążyli się już przyzwyczaić, ale nie znudzić.

Jednak nie wszystko wygląda aż tak dobrze. Ian Khama, który zgodnie z tradycją ustąpił w marcu 2018 roku zasłynął jako powściągliwy i autorytarny przywódca. Słuchał wyłącznie porad płynących z wąskiego kręgu przyjaciół, którym porozdawał kluczowe stanowiska. Zarządzany przez jego powiernika Izaaka Kgosiego Departament ds. Wywiadu i Bezpieczeństwa (DISS) zaczął wymykać się spod kontroli. W okresie wyborczym w 2014 roku politycy opozycji i dziennikarze skarżyli się na prześladowania z rąk właśnie tej agencji. Ponadto za jego rządów korupcja i kumoterstwo osiągnęły zauważalny wzrost. W 2017 roku Botswana zdobyła 61 punktów na 100 według wskaźnika postrzegania korupcji stworzonego przez Transparency International. W 2007 roku wskaźnik ten wynosił zaledwie 54 punkty, natomiast w 2012 już 65, co było najwyższym wynikiem od 1998 roku.

Swoje urzędowanie Ian Khama rozpoczął w 2008 roku – jego nominacja budziła wtedy wiele kontrowersji, jednak jako syn ojca niepodległości dawał nadzieję na przezwyciężenie rosnącej niecierpliwości wśród młodych oraz spadającej popularności partii rządzącej i rozsadzających ją od wewnątrz podziałów frakcyjnych.

Mamy rok 2019, a następne wybory w Botswanie odbędą się w październiku. Jednak problemy jakim miał stawić czoła Khama wydają się pozostawać bez zmian, co więcej – podziały frakcyjne w partii i brak zaufania społeczeństwa do władzy stale rosną.

Nowy prezydent Mokgweetsi Masisi został starannie wybrany na to stanowisko przez ustępującego Khamę, dlatego większość obserwatorów Botswańskiego życia politycznego spodziewała się kontynuacji wcześniejszej polityki, a nawet rządów z tylnego fotela. Jednak Masisi zaczął dokonywać zmian – konsekwentnie odwracając wprowadzone ustawy i odsuwając z rąk klanu Khamy ster władzy.

Kontrowersyjny szef DISS został zwolniony jako pierwszy ze sprzymierzeńców byłego prezydenta. Następnie Masisi przetasował gabinet zwalniając niektórych ministrów, a niektórych przenosząc na inne stanowiska. Dokonał również czystek w służbie cywilnej oraz rozpoczął dialog z związkami zawodowymi i prywatnymi mediami.

Szybkie reformy wywołały ostry konflikt pomiędzy obecnym i ustępującym prezydentem, który zarzuca swojemu następcy próbę wymazania jego spuścizny. Niedawno Ian Khama stwierdził, że jest prawowitym przewodniczącym BDP i nigdy nie zrezygnował, a jedynie ustąpił ze stanowiska prezydenta. Jednak zgodnie z regulaminem Botswańskiej Partii Demokratycznej, przewodniczący automatycznie staje się prezydentem państwa – przez co wypowiedź byłego prezydenta wzbudziła konsternacje wśród polityków i obywateli. Jednocześnie Masisi musi się zmagać z pozwem sądowym wytoczonym przez jednego z członków BDB, który podważa legitymizację jego władzy i sugeruje nieprawidłowości podczas tzw. Bulela Ditswe[I].

Na początku stycznia pojawił się kolejny problem dla władzy prezydenta Masisiego – była minister spraw zagranicznych Pelonomi Venson Moitoi, ogłosiła, że będzie próbowała przejąć władze w BDB. Moitoi jest postrzegana jako polityk bliska byłemu prezydentowi, a jej decyzja o rzuceniu wyzwania Masisiemu jest traktowana jako kolejna sztuczka frakcji Khamy.

Masisi stoi również w obliczu ataku innej frakcji Botswańskiej Partii Demokratycznej, ochrzczonej Nowym Jeruzalem. Według lokalnych mediów, frakcja ta przeprowadziła wielostronny atak, aby zdyskredytować Masisiego. W ramach strategii destabilizacji BDP i szkodzeniu Masisiemu, mówi się, że Nowe Jeruzalem połączyło siły z opozycyjnymi parlamentarzystami i używa ich do atakowania prezydenta i jego administrację. Opozycja jednak zaprzecza tym doniesieniom.

Prezydent Masisi ma niecały rok do następnych wyborów powszechnych. W 2014 roku partie opozycyjne po raz pierwszy w historii Botswany zdobyły więcej głosów niż BDP, ale nie nominowały swojego prezydenta, ponieważ były podzielone. Jeśli dwóm głównym grupom opozycyjnym uda się zjednoczyć, najprawdopodobniej pod przewodnictwem Dumy Boko, będą miały one wtedy większe szanse na zastąpienie BDP. Oczywiście jeśli ambicje Iana Khamy i innych polityków pozwolą zachować 52-letnią tradycję stabilnej demokracji.

Mikołaj Dąbrowski

Na podstawie: economist.com, washingtonpost.com, zambiawatchdog.com, allafrica.com, southerntimesafrica.com, tygodnikpowszechny.pl


[I] Nazwa wyborów wstępnych w Demokratycznej Partii Botswany. Prawybory zostały nazwane Bulela Ditswe (w dosłownym tłumaczeniu z języka Setswana oznacza „Wypuść ich!”), aby zakomunikować, że wybory są otwarte dla wszystkich chcących współzawodniczyć.

Mikołaj Dąbrowski jest specjalistą od Chin w Afryce. Wykonuje także analizy z zakresu stosunków międzynarodowych, gospodarczych i politycznych państw Afryki Subsaharyjskiej. Z PCSA związany od 2017 roku.