/Afryka: „Nambia” czyli relacje afrykańsko-amerykańskie w czasach Trumpa

Afryka: „Nambia” czyli relacje afrykańsko-amerykańskie w czasach Trumpa

Podczas spotkania z grupką afrykańskich przywódców kilka miesięcy temu Donald Trump popełnił gafę przekręcając nazwę Namibii. Biorąc pod uwagę pokaźną już kolekcję wpadek obecnej administracji nie byłoby w zasadzie co komentować. Osławiona „Nambia” symbolicznie pokazuję jednak pustkę w relacjach Stanów Zjednoczonych z kontynentem.

Podczas wrześniowego spotkania „Nambia” czyli Namibia w przemówieniu Trumpa pojawiła się aż dwukrotnie. Trump z uznaniem skomentował funkcjonowanie służby zdrowia w tym kraju. Prezydent Namibii, Hage Geingob, wykazał się poczuciem humoru i podziękował swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi za to, że ten wywołał zainteresowanie mediów i szerszej opinii publicznej jego krajem (trzeba przyznać, że niewiele osób, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, wie cokolwiek o Namibii). Prawdopodobnie zrobił to również w trosce o dobre relacje z Ameryką. W mediach społecznościowych zawrzało, choć i tu dominowały raczej humorystyczne komentarze i memy.

Ten lapsus należy jednak interpretować w szerszym kontekście. „Nambia” pokazuje pustkę, jaka pojawiła się w relacjach Stanów Zjednoczonych z Afryką od objęcia rządów przez Trumpa. Wydaje się, że kontynent afrykański przestał mieć dla administracji jakiekolwiek znaczenie. Wbrew pozorom, co do meritum, nie jest to wcale krok wstecz w stosunku do działań poprzedniej administracji. Obama wprawdzie zrobił kilka gestów wobec Afryki, odbył kilka wizyt oficjalnych, zainicjował program „Power Africa”, jednak realnie polityka Stanów Zjednoczonych wobec państw afrykańskich cechowała się dużą obojętnością.

Wracając jednak do Trumpa, w ciągu kilku miesięcy pokazał on, że nie zamierza przywiązywać do Afryki większej wagi. Kontynent wydaje się dla obecnej administracji terra incognita. W najlepszym razie można to określić mianem polityki „niezaangażowania” lub ambiwalencji. Nie wiadomo jedynie na ile nieangażowanie jest polityką realizowaną świadomie, a na ile wynika po prostu z elementarnej niewiedzy i ignorancji. Być może polityka wobec Afryki się dopiero wykluwa, choć eksperci śledzący bliżej poczynania administracji, w to szczerze wątpią.

Niedługo minie rok od zaprzysiężenia Trumpa na prezydenta. W tym czasie amerykański prezydent o Afryce jedynie się kilka razy zająknął. Symptomatyczny jest również  brak miejsca w kalendarzu wysokiej rangi urzędników na wizyty oficjalne na kontynencie. Do Afryki udała się niedawno Ambasador przy ONZ Nikki Haley, odwiedzając Etiopię, Demokratyczną Repubilkę Kongo i Sudan Południowy, jednak jest to wyjątek potwierdzający regułę. Równolegle pojawiają się budzące zdumienie decyzje, takie jak umieszczenie Czadu na liście krajów objętych zakazem wjazdu do Stanów Zjednoczonych, tym bardziej kuriozalne biorąc pod uwagę zaangażowanie tego kraju w walkę z Boko Haram.

Rosnąca obojętność wobec relacji z Afryką wyraża się w liczbach. W projekcie budżetu na 2018 rok administracja tnie kilka wydatków istotnych z punktu widzenia wzajemnych relacji, m.in. całkowicie wyeliminowano wsparcie dla African Development Foundation, US Institute for Peace czy U.S. Trade and Development Agency. Ucierpiał także program PEPFAR (President’s Emergency Program for AIDS Relief), który został utworzony przez G.W. Busha i był dotychczas wizytówką Republikanów. W jego przypadku cięcia opiewają na 17%. Ofiarą oszczędności budżetowych padnie też najprawdopodobniej USAID, które może dostać 30% środków mniej w stosunku do poprzedniego roku. Biorąc pod uwagę duże zaangażowanie USAID w Afryce, cięcia dotkną w dużej mierze właśnie państw afrykańskich.

Do listy zaniedbań można dopisać Departament Stanu, który odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu stosunków zagranicznych. Szefujący nim Rex Tillerson w dalszym ciągu nie powołał szefa Biura Afryki, które formułuję strategię wobec kontynentu i jest odpowiedzialne za bieżące funkcjonowanie 45 ambasad, jakie Amerykanie posiadają na kontynencie.

Polityka amerykańska wobec Afryki od dawna wsparta jest głównie na współpracy militarnej i walce z terroryzmem, trudno się zatem spodziewać, że przy braku zainteresowania obecnej administracji sprawami afrykańskimi, te priorytety się istotnie zmienią. Wiele wskazuje na to, że polityka wobec Afryki będzie cechowała się raczej ambiwalencją niż próbami ożywienia wzajemnych stosunków w oparciu o potencjał gospodarczy kontynentu, który dostrzegają inni partnerzy.

Dominik Kopiński 

Dominik Kopiński jest ekonomistą zajmującym się ekonomią rozwojową, makroekonomią oraz rynkiem surowców w Afryce. Z PCSA związany jest od 2010 roku.