/Brexit a Afryka Subsaharyjska

Brexit a Afryka Subsaharyjska

05.07.2016. W jaki sposób Brexit wpłynie na sytuację w Afryce Subsaharyjskiej (jeśli w ogóle)? Na jakie fakty i trendy należy zwrócić uwagę, a co będzie odgrywało mniejszą rolę? Poniżej identyfikuję pięć, moim zdaniem, najważniejszych konsekwencji Brexitu dla państw kontynentu afrykańskiego.

Brexit zdominował nagłówki gazet i serwisy informacyjne na świecie. Wydaje się, że przed referendum było bardzo dużo nadziei, iż Zjednoczone Królestwo pozostanie w Unii Europejskiej, jednakże Brytyjczycy zadecydowali, że chcą rozwodu ze Wspólnotami Europejskimi. Dawno nie było kampanii wyborczej, która w tak dużym stopniu oparta byłaby na pogłębianiu lęków – z jednej strony przed migrantami i utratą suwerenności, z drugiej przed zmniejszeniem roli międzynarodowej, utratą rynków zbytu i brakiem możliwości wpływu na przyszłość Unii Europejskiej. Zasadne wydaje się postawienie pytania, czy i jakie konsekwencje ewentualny Brexit (na dzień dzisiejszy nie wiemy w jaki sposób i czy w ogóle proces ten będzie przebiegał) będzie miał dla Afryki Subsaharyjskiej. Poniżej prezentuję pięć potencjalnych i według mnie naistotniejszych konsekwencji Brexitu dla tego regionu świata. Niemniej, jak wszystkie scenariusze rozwoju sytuacji międzynarodowej poniższe rozważania mogą być podsumowane stwierdzeniem, że jedynym pewnikiem w prognozach międzynarodowych, jest to że o przyszłości nic nie wiemy.

Po pierwsze, na dużym poziomie ogólności, możemy stwierdzić, że wynik referendum w Wielkiej Brytanii jest dowodem na tendencje dezintegracyjne we współczesnych stosunkach międzynarodowych. Jeśli w wyniku referendum rozpisane zostaną podobne głosowania w innych państwach UE, bądź w regionach dążących do autonomii, mogą posłużyć one dla racjonalizacji ruchów secesyjnych w Afryce. Aktywiści w takich regionach jak nigeryjska Biafra, czy angolańska Kabinda mogą powoływać się na kazus referendum w Zjednoczonym Królestwie naciskając na rządy centralne, aby te przeprowadziły podobne głosowania.

Po drugie, Francja przejmie rolę głównego państwa kształtującego politykę UE wobec kontynentu afrykańskiego. Jakkolwiek niespójna była polityka Unii Europejskiej wobec Afryki, to jednak Zjednoczone Królestwo w dużej mierze przeciwważyło interesy francuskie w tym obszarze polityki zagranicznej UE. Obecnie Paryż wyrasta na głównego kreatora wizji relacji Wspólnot Europejskich z Afryką Subsaharyjską (w relacjach z Afryką Północną silna jest pozycja Hiszpanii i Włoch). W tym kontekście jest na przykład wyobrażalne, że ociepleniu mogłyby ulec relacje UE i Zimbabwe, które winiło Zjednoczone Królestwo odpowiedzialnością za prowadzenie „neokolonialnej” polityki opartej na „uprzedzeniach”. Być może brak przedstawicieli Londynu przy stole rokowań może w średniookresowej perspektywie być czynnikiem, który ułatwi porozumienie pomiędzy Brukselą a Harare.

Po trzecie, wystąpienie Zjednoczonego Królestwa z UE będzie oznaczało brak wkładu tego państwa do Europejskiego Funduszu Rozwoju, który jest głównym instrumentem wspierania przez Wspólnoty Europejskie państw rozwijających się położonych na Globalnym Południu. Brytyjski wkład do Funduszu stanowił blisko 15% jego aktywów. Nie oznacza to, że środków na pomoc rozwojową dla Afryki będzie mniej, być może Londyn zdecyduje na przekazywanie takich samych kwot w formie pomocy bilateralnej, jednakże w związku z przewidywanym spowolnieniem gospodarczym na Wyspach Brytyjskich jest to sytuacja niepewna. Warto w tym miejscu przypomnieć, że kwestia braku możliwości wpływania przez rząd brytyjski na formę w jakiej wydatkowane są fundusze przeznaczone na pomoc rozwojową była jednym z argumentów używanych przez zwolenników Brexitu.

Z powyższym wiąże się również, moim zdaniem, dużo poważniejszy problem, a mianowicie potencjalne wycofanie się brytyjskich think-tanków i uniwersytetów z unijnej debaty na temat kierunków i modyfikacji polityki UE wobec Afryki Subsaharyjskiej.

Być może Brexit i potencjalne negocjacje umów handlowych Wielkiej Brytanii i państw rozwijających się wprowadzą do debaty publicznej konieczność reform Wspólnej Polityki Rolnej i subsydiowania rolnictwa w UE, które czyni produkty rolne z Globalnego Południa niekonkurencyjnymi na rynkach europejskich.

Po czwarte, część z komentatorów twierdziła, że dzięki Brexitowi Zjednoczone Królestwo będzie mogło odbudować swoje tradycyjne związki z państwami Commonwealthu. Sytuacja ta wydaje się jednak mało prawdopodobna, szczególnie biorąc pod uwagę afrykańskich członków tej organizacji. Commonwealth wypełnił swoją rolę i obecnie powinien być raczej widziany jako klub, w ramach którego może dochodzić do wymiany zdań, lub powstawać mogą nowe idee, ale ze względu na swoją strukturę i przeszłość nie przekształci się organizację o specjalnym znaczeniu dla Wielkiej Brytanii.
I w końcu kwestia migracji. Wyniki brytyjskiego referendum i przebieg kampanii referendalnej sugeruje, że Brytyjczycy są niechętni otwieraniu rynku pracy dla nowych pracowników. Nowa administracja nie podejmie w tym zakresie żadnych rewolucyjnych decyzji i brytyjski rynek pracy nie zostanie szerzej otwarty dla pracowników pochodzących z Afryki. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę zapowiedzi zwolenników Brexitu, znalezienie na Wyspach legalnego zatrudnienia przez emigrantów z Afryki Subsaharyjskiej może stać się jeszcze trudniejsze.

Andrzej Polus

zdjęcie: archiwum PCSA

Andrzej Polus jest profesorem w Instytucie Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się w teoriach stosunków międzynarodowych, oraz ekonomi politycznej państw Afryki Subsaharyjskiej.